ciag dalszy mojej powieści
ciag dalszy mojej powieści
Płomyk Płomyk
192
BLOG

Żyliśmy prawem Wilka następne rozdziały

Płomyk Płomyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Rozdział 2
Kolejna noc przegladam stare zdjęcia tych ludzi niema zginęli w Powstaniu ale zostaną na zdjeciach.Wezwałem na odprawę dowódców i zastępcę,by omówić pierwszą akcję zbrojną.Pokazałem mapkę i zaczęliśmy niczym spiskowcy omawiać uderzenie na posterunek MO-Milicji Obywatelskiej.Prezentuje dowódców plutonów:
I pluton- Mały
II pluton-Jędrek
III pluton- Śmigły
IV-ja Szary
Każdy pod rozkazami sporo ludzi ma.Ustaliłem teren i ile Mo-wców jest w tym przybytku ustaliłem jak tam dojśc i jak się wydostać.12 Mo-wców uzbrojonych w broń krótką i karabiny. Postanowiłem że Mały przeprowadzi akcję a Śmigły będzie stanowił jego plecy,będzie osłaniał.Natomiast ja i Jędrek osłona przed budynkiem by nikt nie wszedł i nie zaskoczył szturmowców.Akcja zaplanowana.Z wykonaniem ciężko oni tak szybko się nie poddadzą,grunt że mamy sanitariuszkę Alę była w konspiracji i przeszła sanitarne szkolenie i sama studiowała całą wojnę medycynę,aż w końcu jej się udało.Była moze 6 rano zwołałem wszystkich i apel ranny w tym zaprzysiężenie naszych dwóch żołnierzy.Ustaliliśmy że najlepiej uderzyć o zmroku,bo lepiej się będzie wycofać i szybka akcja czas godzina 18.00.Zaskoczenie będzie napewno sami się poddadzą jak się potem okazało mylna była moja ocena.

Rozdział 3

Szybko minął dzień oddział zbierał się do wymarszu 20 ludzi uzbrojonych,wszystko zapięte na ostatni guzik.Koło 17.45 wyszliśmy w kierunku północnym szybko doszlismy do celu.Grupa uderzeniowa weszła,a my jako osłona stanęlismy przy drzwiach,reszta z tyłu budynku,by nie dać się zaskoczyć.Tam była walka pewnie nie chcieli poddać.Aż dostalem kulę z okna budynku naprzeciwko.Osunołem się i straciłem przytomność.Obudziłem się po 3 dniach na kwaterze,już było jasno myślałem że chyba umarłem,ale na szczęście przeżyłem.Mały ucieszył się,że w końcu się obudziłem zameldował akcja prawidłowo wykonana,a ta kula była rykoszetem ja oberwałem przypadkiem.Kula na szczęście nie zabiła mimo że trafiła w brzuch.Tydzień potem miałem już sporo werwy by ruszać się i  odbierać raport.Przy mnie była Sabina ps Ala.Chemia między nami,aż jej powiedziałem co czuje ona miała 4 letniego synka Alanka,wychowywałem jak swego.W akcji na posterunek zginęło 10 Mo-wców no i od nas dwóch rannych ja i Jacek.Na szczęście obaj wyślizgnęliśmy się śmierci.

Rozdział 4

Po odzyskaniu sił zabralismy sie do marszów  i ćwiczeń wojskowych strzelanie,maskowanie by utrudnić im celny strzał.Marsze po 10 km i powrót do kwater takie nasze chodzenia miały na celu wywiad czy komuna siedzi spokojnie czy krzywdzi cywilów.Wracaliśmy z takiego własnie z patrolu gdy zatrzymałem chlopców podniesiem ręki w górę.2 Ubeków prowadziło rodzine na śmierć poczekałem i kazałem otworzyć ogień.Padli obaj w szybkim tempie spytałem tych ludzi za co chcieli ich zabić.Kobieta odpowiedziała:
Bo nie lubimy nowej władzy.Nie byłem nawet zdziwiony.Spytałem czy potrzebują pomocy odparli, ze nie trzeba chcą tylko bym wziął syna do walki bo bardzo chciał mial 17 lat spytałem go byłeś ty kiedys w lesie? a on tak byłem jestem kapralem tam miałem ćwiczenia.No dobra chodź z nami.Odparłem do oddziału: Oddział w dwuszeregu wracamy z nowym nabytkiem.Szliśmy pod koniec nocy doszedłem do naszych.Został zaprzysiężony odtąd nazywał sie Komar.

Rozdział 5

Wpadł komar zdenerwowany spytałem Co jest? odpowiedział panie majorze melduję MO po nas idzie.Kazałem bić na alarm założyłem czapkę.Nie było apelu tylko ostra walka nie chcieli odpuscic i się poddać.Jeden chłopak tylko poległ Baka dostał w pierś i upadł przez strzały poszedłem do niego.Oddałem im za dzieciaka,łapiąc jeńców kazałem roztrzelać wszystkich.Baka młody dzieciak padł pod kulą gdy ochraniał kolegę z plutonu.przewrócił go na ziemie i sam oberwał.Na pewno wiedział że kula go zabije.Dla nas drużyna była rodziną.Pochowaliśmy go niedaleko obozu napisaliśmy my nad mogiłą.Zginął za Polskę której nie zdążył doczekać.Po pogrzebie zupełnie się załamałem odwróciło moją uwagę jedynie dziecko Ali podczas apelów zachowywalem się w miarę,chodź wszyscy przypuszczali co się dzieje.

Rozdział 6

Próbowałem się ogarnąć nie było to łatwe.W chwilach wolnych od słuzby bądź walki czuwałem przy jego grobie myslałem, że mi to chodź trochę zmniejszy ból,ale stwarzało bardziej nienawiść do wroga.No w końcu oświadczyłem sie Ali przyjęła to z zdziwieniem ale przyjeła to było ważne.Ale nie myślałem o ślubie jak narazie chciałem poukładać sobie stratę w oddziale.Feralny kolejny dzień obudziłem się z bólem głowy nie mogłem zebrać myśli.Nie jeden pomyśli ze przez stratę postradałem zmysły lecz nie to zwykły ból głowy.Sporządziłem krótki plan dnia do Małego,który wszedł akurat kazałem zrobić zbiórkę.Po apelu na służbe przeszliśmy 10 km zbieraliśmy informację,cywile nas wspierali,chodź niektórzy napewno by zabili.Wracając nagle straciłem przytomność i upadłem.Obudziłem się po paru godzinach nade mną stal lekarz i paru chłopców zadowoleni, że się w końcu obudziłem lekarz uznał że przez kulę zamiast leżeć ja od razu na warte przez to zasłabłem.Może miał rację ale ja zawsze uparty nie mogłem usiedzieć to jak inni na walkę.

Rozdział 7

Byłem krok od wpadki,bo wróciłem do domu chciałem zobaczyć rodziców.Ale gdy doszedłem z oddzialem nie było sensu wchodzić Ubecja zdążyła być wcześniej.Widziałem ojca gdy go wyprowadzali w kajdanach zauważył mnie i dał spojrzenie bym zwiewał.Gdy to widziałem mialem wiecej nienawiści.Matkę pewnie skrzywdzili, a ja bezsilny wobec tej sytuacji.Skinąłem na chłopców,że wycofujemy się w strone lasów.Cały dzień myślałem: Boze czemu niewinni płacą za moją walkę? pewnie ruscy jak niemcy odpowiedzialność zbiorowa.Jeszcze im odpłacę za moją rodzinę.W tym samym dniu uzbroiłem ludzi i napadliśmy na 2 posterunki MO i zabiliśmy wszystkich nieważne,ale czułem że rodziny nie odzyskam,dowiedziałem się tydzień potem,ze roztrzelali mi ojca i matce nic nie wiedziałem,ale czułem że skrzywdzili ją nigdy niemieli szacunku dla Polaka,ale my się nie damy trzeba wytrwać.

Rozdział 8

Nie spałem całą nockę przeglądałem raporty z okręgów i zdjecia rodzinne załamałem się,że przeze mnie rodzice poszli pod kulę.Brata zabili mi gestapowcy,drugi padł w powstaniu teraz zostałem sam.Zupełnie sam bez uśmiechu rodziców i głupich żartów.Teraz dbałem o swoich oni byli moją rodziną.Dowiedziałem sie że Jacek jadąc po opatrunki został aresztowany i przewieziony na Mokotów dostałem gryps od niego że chodź go katują nie powiedział nic przestrzegał że prawdopodobnie wydał go mieszkaniec ze wsi,której ludzi nas wspierają.Zlikwidowałem go przyznał się że za 5 tysiecy wydał człowieka.Myślałem o zemście,ale odrzuciłem tę myśl zemstą nic nie załatwię bo sam przez to zginę.Jak widzisz, że władza zabiera ci ukochaną osobę czujes jak sie rozwala nienawisc w środku,ja musiałem sie trzymać było nas 70 teraz 200 nas jest.A Jacek napisał w ostatnim grypsie,że dostał karę śmierci,że zostanie rozstrzelany kolejny cios prosił bym powiedział jego matce,że zginął dumnie patrzac wrogowi w twarz.Odpisałem dobrze ale pamietaj nie zapomnimy cię i Polska się o ciebie upomni.Cały oddział po usłyszeniu jego wyroku był ponury i widać było,że nie popuszczą za jego śmierć zgineło 5 ubeków wzietych od niewoli to była zemsta za śmierć przyjaciela z naszej grupy.

Rozdział 9

Napadliśmy na budynek MO daliśmy tym samym nasze istnienie,że walczymy.
Wracajac z akcji dziwne światła przejechały pewnei władza nas szuka. A ja zostałem aresztowany przebywałem na posterunku MO nie bałem się sledztwa bo znam metody jakimi sie posługują.Wydał mnie łącznik,któremu zapłacili za to sporo.Pierwsze przesłuchanie i katowanie.Postanowiłem nie wydam nic bo ślubowałem wiernosć Polsce i do konca będę wierny.Wróciłem do celi ale izolacyjnej.Zacząłem się zastanawiać co zrobie gdy będą katować bo wiem ,że wychodzą na godzinę.Zasnąłem po kilku godzinach snu śledztwa od nowa te pytanie. Dlaczego nie wydaje ludzi połamane żebra obita głowa złamali mi kij na głowie straciłem przytomnosc cucili kopaniem i znów to samo.

Rozdział 10

I mam okazję od losu wyszli ja dźwignołem się stanąłem i wypadłem z 2 piętra wiedziałem,że prawdopodobnie zabiję się,ale los dał szczęście wpadłem na ciężarówkę.Jedynie ręce połamane po upadku i szok.Doszedłem do oddzialu i jak powiedziałem hasło do upadłem i straciłem przytomność.Obudziłęm się po 2 dniach trochę silniejszy i złozyłem relacje z przesłuchania i mojej ucieczki.Dowódca,któremu podlegałem wysłuchał powiedział, że  mi wierzy bo nie było wpadek jakby było to przeze mnie prawdopodobnie a łącznika zlikwidowali nazajutrz.Byłem dostatecznie pobity bym nie mógł się ruszać.Obite płuca z trudem oddychałem połamane żebra i złamane ręcę po upadku,ale i tak miałem szczęście, bo jeszcze żyje i trzymam się dzielnie.Myślałem na przesłuchaniu Dam radę wytrzymam,a referent straszył że nie przeżyje katowania,a ja udowodniłem ucieczką ,że się mylił ten ubek.

Rozdział 11

Odpoczywałem i pierwsza akcja przejecia transportu akcja udana ale zaopatrzenie żywnosci.Wpadli ub wszystkich chłopców pod murek.I pytają kto jest tu dowódcą ten kto wystąpi ocali wszystkich.Wystąpiłem,bo dowódcy pokazałem wzrokiem by nie próbował.Związali  ręce drutem kolczastym dałem im cynk by uciekali ja rzuciłem się na nich drutem ich dźgnołem poszarpałem sobie żyły.Chłopcy wracali ja poszedłem parę kroków upatłem tracąc przytomnosć.Serce stanęło,bo się wykrwawiałem,nic już nie czułem.Musieli mi zdjąć kolczatkę z poszarpanych rąk , bo na chwile mnie ocucili.Ale zaraz straciłem przytomnosc znów polskie serce stanęło.Sanitariusz nie wyczuli u mnie tętna napisali zgon,ale wyczuli że oddycham cieżko ale żyje.Reanimowali znów, a dowódca szarpał mnie delikatnie krzycząc: Masz walczyć jeszcze nie na ciebie czas.Niewiem w jaki sposób znów mnie ocucili.Trzeci raz serce stanęło,ale szybko się pozbierało do porządku,bo się obudziłem tam gdzie leżałem było pare trupów moich oprawców dzięki atakowi na nich uniknołem roztrzelania.Ale o mało nie zapłaciłem najwyzszą cenę.

Rozdział 12

Ocucili mnie spytali ile palców widzę odpowiedziałem nieswoim głosem jeden,dowódca klęczał przy mnie bo dalej leżałem tam gdzie upadłem.Spytałem co się stało.On odpowiedział spokojnie odpoczywaj miałeś ciężką walkę,bo walczyłeś a my prawie cię straciliśmy bo twe serce stanęło.Ja wiedziałem co się działo zanim upadłem,ale nie wiedziałem że poszarpane żyły i prawie wykrwawienie prawie nie zabiły mnie.Chciałem wstać,ale dwóch chłopaków trzymali mnie za barki.Znów straciłem przytomność,pewnie znów serce zwariowało i śmiało się zatrzymać.Słyszałem jakieś krzyki,to chyba dowódca krzyczał: że mam ich nie zostawiać mam walczyć i mam się obudzić,bo to rozkaz.Ocucili otworzyłem oczy,zobaczyłem chłopaków,że płaczą nie zauważyli że jestem znów przytomny.Zawołałem,że jeszcze walczę, po czym rozmyło mi się wszystko.Obudziłem się na kwaterze sanitarnej.Dowódca spał przy moim łóżku.Nie chciałem budzić,ale sam się obudził,uśmiechnął się i zapytał czy wszystko dobrze,i kazał mi więcej nie mdleć i mieć skutków zatrzymania serca.Nie mogłem mu tego obiecać,bo to nie zależało ode mnie.Ale Powiedziałem spróbuję wypełnić rozkaz.Zaraz wyszedł obiecał,że wróci tylko apel zrobi.Bym nie odchodził tracac przytomność został przy mnie lekarz.

Rozdział 13
Ledwo odszedł ja znów straciłem świadomość i przestałem oddychać sanitariusz pobiegł po niego,a lekarz ratował mi życie.Serce wariowało,chodź oddali mi krew to serce nie mogło ogarnać się tak szybko.Czułem trochę jak ktoś mnie potrząsał bym wrócił.Nie wiedzieli pewnie,że mimo że jestem nieprzytomny,dzięki ich krzykom wracałem do żywych.Kolejna walka o moje życie zakończyła się prawie moim zgonem,ale serce walczyło przynajmniej tyle.Nieźle musiałem poszarpać tym drutem,że przeciołem żyły.Po dwóch dniach zaczynałem się wybudzać,znów wróciłem do nich,ale podświadomie bałem się,że za następnym razem odejdę i nawet reanimacja i krzyki nie pomogą napewno nie zdawali się sobie w pełni sprawy.Walczyli jak ja bym się pozbierał,ale świadomość,że przez to uratowałem 30 ludzi dawała siłe.Spytałem ich czy gdybym odchodził,czy pozwolą mi odejść.Odpowiedzieli,że mam nie wariować i nie robić im takich rzeczy,chodź wiedzieli że nie ode mnie zależy.

Rozdział 14

Ostatnia reanimacja po której wróciłem do nich,chodź na krótko ale utrata przytomnosci była chwilowa,serce przyzwyczaiło się i nie robiło takich numerów.Ale dalej się obawiali,bo nigdy nie wiedzieli co sie stanie czuwali przy mnie dzień i noc nie chcieli spać,powiedzieli że jak będe silniejszy to odpoczną.Braterstwo to piękna rzecz w takich chwilach grozy,gdy śmierć zbiera żniwo czasami wielkie to dawali nadzieje.Zbliżały się 21 urodziny i wtedy straciłem ostatni raz świadomość.Ale pokonałem ten stan na szczęście znów oszukałem śmierć.Dalej nie dałem rady się podniesć  na noszach leżałem.Mimo że to tylko ręce to organizm po kilku zatrzymanych akcjach serca nie było dość silne.Musiałem leżeć chodź mi się to nie podobało.Ale byłem zadowolony,że oszukałem przeznaczenie i przeżyłem ten stan.

Rozdział 15

Znowu chyba zeszedłem bo wszyscy płaczą.Uśmiechałem się do nich i powiedziałem nie płaczcie bo ja walczę.Po paru dniach nie traciłem przytomności lekarz dawał mi jakieś leki oznajmiając że to witaminy.
Nie byłem jeszcze gotowy na akcje bo leżałem,a gdy chciałem zwiewać i chodź na warte to mnie przynieśli z powrotem.Po miesiącu byłem silniejszy.Po tym wypadku pewnie będę leżał dłuzej.Ale podniosę się bo wiem że musze Polska sama sie nie wywalczy.Zmienili mi opatrunki jedynie przy tym słabłem,ale będzie dobrze pewnie mam sporo szczęścia skoro żyje i walczę z tym wszystkim.Oby bo chce wrócić do walki z komunistyczną władzą chodź karabinu nie dam rady utrzymać ale uparty jestem będę robił wszystko by  go utrzymać.By wiedzieli,że nie zabije mnie nic chodź chwilami zaczynali się bać  zwłaszcza po akcjach ratowania mnie.

Płomyk
O mnie Płomyk

Jestem Polakiem Dumnym z Pochodzenia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura